sobota, 6 kwietnia 2013

13-propozycja nr.1


Miłego czytania wam życzę! ^^

*Perspektywa Harry*

Ed tulił mnie przez kilka dobrych minut. Miło jest wiedzieć, że komuś naprawdę zależy, ale i tak mam trochę pretensji do chłopaków, że mu powiedzieli. Nie powinni tego robić. Prosiłem ich, żeby to zostało między nami.
-Dobra Ed, ja lecę. Nie będę robił ci problemów!- Powiedziałem wstając z kanapy.
-Hazz, Ty nigdy nie jesteś dla mnie problemem a przyjacielem.-W jego oczach pojawiła się iskierka
-Wiem. Dziękuję za to, że jesteś, ale ja już naprawdę muszę spadać.
-Pamiętaj, że masz, do kogo się odezwać. Jakby, co to wal śmiało piątek, świątek, pierwsza, druga w nocy!
-Dzięki, że jesteś- powiedziałem rzucając uśmiech i zamykając drzwi.

Świetnie, jeszcze teraz wciągnęli w to Ed’a. Kurde, lubię tego gościa, to mój przyjaciel, ale nie chce obarczać go swoimi problemami. Wiem, że ma wystarczająco swoich, jak i każdy. Nie chcę być kolejnym.
Nie chce iść do domu. Wiem, że tam czekają chłopaki, a jakoś nie mam głowy do wygłupów, żartów, itd. Rozmowa z Ed’em zrobiła mi jeszcze większy mętlik w głowie.
Znów mnie nosi. Muszę się przejść. Postanowiłem pójść do parku. Dzieliło mnie od niego jakieś 15 minut piechotą, więc szybko dotarłem na miejsce. Teraz dopiero twierdzę, że to nie był dobry pomysł. Usiadłem na ławce, na tej samej, na której ostatnio pocieszał i opatrywał mnie Niall. Na około mnie były tłumy par za równo hetero jak i homoseksualnych. Nie bolała mnie ich obecność, lecz fakt, iż wszyscy byli szczęśliwi. Ręce zaczęły mi się trząść, na mojej twarzy momentalnie pojawiły się łzy. W mojej głowie pojawiało się tylko jedno pytanie. Dlaczego tak nie może być ze mną i Lou. Przecież było tak pięknie. Kocham go najbardziej na świecie i wiem ze on kocha mnie. Nie ma bladego pojęcia, czemu jest tak jak jest, a nie inaczej. Znów postanowiłem sięgnąć po żyletkę. Otworzyłem portfel, z jednej z trzech kieszonek wyjąłem dowód osobisty. To właśnie za nim kryło się moje narzędzie zbrodni. Małe, srebrne, a za razem niepozorne źródło szczęścia. Drżącą ręką podciągnąłem rękaw i bez wahania naciąłem swój nadgarstek w czterech miejscach. Zaraz po tym moja ręka pokryła się krwią. Jedyne, co teraz czułem to ulga. Ból nie sprawiał mi najmniejszego problemu, a nawet wręcz odwrotnie. Dawał mi przyjemność. Siedziałem z pochyloną głową nad ręką, aż nie usłyszałem cichego odchrząknięcie.
-Mhmm… Nie przeszkadzam?- Wypowiedziała ironicznym tonem rudowłosa dziewczyna, którą spotkaliśmy na londyńskim spacerku 1D.
-Nie. W czym mogę pomóc? Kolejny autograf, płyta, dedykacja, piosenka, Co?!- Wykrzyczałem wymachując rękoma jak opętany chlapiąc swoją krwią na około.
-Nie powinieneś pomagać mi, lecz sobie. Jestem Emma.
-To już wiem- wtrąciłem-, jeśli masz zamiar prawić mi kazania to przepraszam, ale nie skorzystam- na mojej twarzy malował się fałszywy uśmiech.
-A może raczyłbyś pozbyć się, choć na chwilkę tego sarkazmu i mnie posłuchać, co?!
-Okej, przepraszam- powiedziałem ze skruchą
-Od razu lepiej. Słuchaj, mieszkam zaraz po drugiej stronie ulicy. Chodźmy do mnie. Opatrzę cię i szczerze porozmawiamy, bo tutaj, przy ludziach nie da się normalnie pogadać.
-Może i nie głupi pomysł. Idziemy.
W ciągu pięciu minut znaleźliśmy się pod jej drzwiami. Wpuściła mnie pierwszego i do razu skierowała do łazienki. Była malutka, ale przytulna jak i całe mieszkanie.
-Siadaj na toalecie!- Rozkazała. Z przerażeniem w oczach a za razem i z podejrzliwie zboczonym uśmiechem wykonałem polecenie.
-Tak jest szefowo!
-Haha, bardzo zabawne- powiedziała śmiejąc się- ‘szefowo’, hmmm… swoją droga nigdy nikt mnie tak nie nazwał.
-Czego szukasz?
-Apteczki, a czego mogę szukać jak mam rannego na sedesie?- Zapytała ironicznie
-No nie wiem, nie znamy się aż tak dobrze. A tak swoją drogą to mieszkasz tu sama?
Dziewczyna zaczęła dezynfekować razy i zawijać bandażem
-To jak, dostanę jakąś odpowiedź?- Na jej twarzy pojawiły się łzy.
-Od sześciu miesięcy i czterech dni tak- wyszlochała, po czym zrobiła długą przerwę-,mieszkałam z chłopakiem. Kochaliśmy się, planowaliśmy ślub, trójkę dzieci i mały domek na przedmieściu. Teraz, teraz go już nie ma. Miał wypadek samochodowy. Pojechał tylko do sklepu po parę rzeczy dla mnie. Do końca życia będę się za to winiła. Gdyby nie moje durne zachcianki on by teraz tutaj był. Po tym, jak mnie rodzice odrzucili, tylko on mnie naprawdę kochał. To on mi dawał motywację, że warto wstać rano, żeby spojrzeć swojej miłości prosto w oczy i powiedzieć durne ‘Kocham Cie’. Teraz zostałam sama. Nie mam nikogo. Miałam już kilaka nieudanych prób samobójczych, próbowałam się zaćpać, to jakaś staruszka mnie znalazła i zadzwoniła na pogotowie, gdzie trafiłam na toksykologie i mnie odratowali. Potem próbowałam się powiesić, ale brakło mi odwagi.
-Czy ty…?-Wtrąciłem
-Tak, tnę się od dłuższego czasu. Wiem, jaki to ból i właśnie, dlatego stwierdziłam, że cie tak z tym nie zostawię.
-Dlaczego to robisz?
-Odpowiem ci jak Ty obiecasz, że powiesz mi całą prawdę o swoim problemie. Okej?
-Zgoda.
-Jak już ci wcześniej wspomniałam, moi rodzice mnie nie akceptują. Nigdy im nie pasowało to, jaka jestem. Zawsze byłam porównywana do starszej siostry, Alex. To ona zawszę wyła tą lepszą, ładniejszą. Tą, która miała świetne stopnie. Zawsze była piękna, szczupła. Choćby nie wiem, co rodzice zawsze stali za nią. Zawsze mnie do niej porównywano. Ciągle słyszałam: ‘weź się za siebie’, ‘może wreszcie będziesz taka jak Alex’. Nie ma do nie o to pretensji, to nie jej wina. Mam o to żal do rodziców. Mama zawsze ją faworyzowała, a tata…-wybuchła płaczem
-Ej… Mała, nie płacz.…Jestem tu- przytuliłem ją. Nawet nie przeszkadzał mi fakt, iż miałem cały mokry t-shirt od jej łez.
-A on, ten człowiek, podający się za mojego ‘ojca’ jest alkoholikiem- wyszlochała wtulając się jeszcze mocniej w moje ramie- sytuacja w domu nie była ciekawa. Zawsze, gdy przychodził z baru zaczynał straszyć i bić. Pewnej nocy zobaczyłam go w moim pokoju. Przyszedł do mnie pod pretekstem, czy może mnie przytulić, lecz nie było to przytulenie ojca do córki. Najzwyczajniej w świecie się do mnie dobierał. Właśnie wtedy zamknęłam się w sobie i zaczęłam to robić. Czekałam tylko aż będę pełnoletnia i cieknę stamtąd. Moje samookaleczenie stało się nałogiem. To było silniejsze ode mnie. Nie potrafiłam wytrzymać dnia bez żyletek. W wyjściu z tego problemu pomógł mi właśnie Daniel, mój chłopak. Nie było mi łatwo. Pomimo faktu, że nic złego się nie działo ja i tak to robiłam. Z czasem i pomocą chłopaka udało mi się pokonać ten problem, lecz teraz, gdy jego nie ma, wszystko wróciło. -Dziewczyna zaczęła jeszcze bardziej płakać- przepraszam- wyszlochała ostatnim tchem.

Przytuliłem ją. Co więcej mogłem zrobić? Poczułem się strasznie głupio, że tak na nią naskoczyłem. Próbowała być dla mnie miła i pomocna, a ja tak chamsko ją potraktowałem. Faktycznie, dziewczyna łatwo w życiu nie miała. Ja nigdy nie poznam jej bólu. Nie maiłem aż takich problemów rodzinnych. Moja mama zawsze była dla mnie wsparciem. Teraz tak naprawdę mogę powiedzieć, że nie doceniałem togo, co mam. Ja zawsze miałem się komu wyżalić, iść i wypłakać swoje problemy z myślą, że zostanę wysłuchany i wsparty.

- Tylko błagam cię, nie mów nikomu.- jej piękne, lecz zapłakane oczęta patrzyła na mnie błagalnym wzrokiem- jesteś druga osobą która się o tym dowiedziała. Jedynie, co do Daniel o wszystkim wiedział, lecz teraz pozostajesz już tylko ty. Właściwie to sama nie wiem, czemu ci to mówię. Ty, Ty jesteś gwiazdą, człowiekiem czerwonego dywanu. Poznaliśmy się parę godzin temu. Może połączył nas wspólny problem?
- Obiecuję, że nie pisnę ani słówka. Też tak myślę. Tak naprawdę to z nikim ze słynnego One Direction, nie gadało mi się tak dobrze jak z tobą.
- Hehe, kto wie, może wielka miłość- na jej twarzy na chwilkę pojawił się żartobliwy uśmiech.
- No raczej nie sądzę- wypowiedziałem ze zmartwiona miną.
-A co, może jesteś gejem a te plotki o Larrym to prawda?- Znów zaczęła się śmiać, a na mojej twarzy pojawiły się łzy.
-Tak, właśnie to jest prawda. Ta cała maskarada, z tymi dziewczynami, sztuczne związki, udawanie ‘tyko przyjaciół’ to durny pomysł naszego managera! Tak, tnę się, bo nie potrafię sobie poradzić ze swoim życiem, dlatego też próbowałem z nim skończyć. Ta cała sztuczność przed mediami mnie dobija. Boli mnie fakt, że nie mogę na ulicy nawet złapać mojego chłopaka za rękę- zacząłem wyć jak dziecko. Dopiero teraz sobie uświadomiłem, że jeżeli Emma się sypnie to już po nas.- Tylko błagam. Nie mów nikomu. Jeżeli ta sprawa się rozejdzie to oznacza koniec zespołu.
-Przepraszam, nawet nie myślałam, że to może być prawdą- Złapała mnie za rękę i ścisnęła- chyba nie masz mnie za idiotkę, żebym wydała twój sekret. Teraz już znamy swoje największe grzechy- powiedziała wtulając się w moje ramię.
-Kurcze, już 01:37. Super, znowu będę wysłuchiwał od Louisa, że się włóczę po nocach.
- Ale nie ma mowy o żadnym wracaniu po nocach. Doskonale wiesz, jak wygląda Londyn o tej porze. Śpisz u mnie. Wolisz łóżko, czy kanapę w salonie?- Zapytała stanowczo.
-Co ty, nie będę ci robił problemu.
-Mi to nawet na rękę, nie lubię, gdy jest tak pusto- wtrąciła.
- No skoro już tak nalegasz, to zostanę- powiedziałem z radością, bo w głębi duszy liczyłem na to, że mi to zaproponuje. Jakoś nie chce mi się wracać do domu, tym bardziej, że jest tam El.
-No, wreszcie mądrze gada. Zaraz przyniosę ci coś do ubrania i świeżą pościel, a ty w tym czasie porozglądaj się po mieszkaniu.
-Okej.
Poszedłem do salonu. Stwierdziłem, że obejrzę sobie swoją sypialnię na tę noc. Przytulny, niezbyt duży o morelowych ścianach pokój sprawiał wrażenie miejsca przepełnionego pozytywną energią. Przy ścianie stała brązowa, skórzana kanapa. Ściany oraz meble były przepełnione zdjęciami rudowłosej z jakimś chłopakiem. Podejrzewam, ze to był Daniel. Chwyciłem jedna z ramek, w której widniało zdjęcie, na którym młodzi ludzie się całują. Od razu pomyślałem o Lou. Pewnie teraz siedzi i się martwi. Postanowiłem sprawdzić telefon.
7 połączeń nieodebranych od Lou, 2 od Niall’a i 12 sms’ów na przemian od wszystkich.
Oho, wyczuwam grubą awanturę.
-Piżamę zostawiłam ci w łazience, a pościel zaraz ci przebiorę- krzyczała Emma z drugiego końca mieszkania.
-Okej, Dzięki
Poszedłem się umyć i przebrać. Dość szybko się ogarnąłem. Dziewczyna jeszcze szykowała mi pokój  więc poszedłem do niej.
-Hazz, co jest? Widzę, że coś się stało.
-Nic, chłopaki dobijali się do mnie przez telefon. Czuje, że ja wrócę, to czeka mnie spora kłótnia.
- Ej, nie przejmuj się, jakoś damy radę, Musimy- uśmiechnęła się i złapała mnie za rękę- Chcesz coś? Picie, jedzenie cokolwiek?
-A masz coś mocniejszego?
-Jasne ale myślisz, że alkohol rozwiąże twoje problemy ?
-Nie, ale przynajmniej spokojnie zasnę.
Zacząłem dość gwałtownie mieszać wszystko, co było w barku. Teraz jedyne co mnie może trochę odprężyć to zachlanie się w trzy dupy.



~~~~~~~~~~~~
No i mamy propozycje nr. 1 ^^ jeśli to ona się wam najbardziej podobała, piszcie w komentarzach pod tym rozdziałem xD
Haahahaahahahah o matko jak to zabrzmiało, xD no nieważne. Życzę miłego czytania dalej ;D

7 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podoba ten rozdział. Jest świetny. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie najbardziej urzekła jedynka ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta propozycja najbardziej mi się podoba. Nie ukrywam, że jestem bardzo ciekawa przebiegu kłótni czekającej Harry'ego. ^^
    PS Czy mogłabyś częściej "pokazywać" w opowiadaniach Liama i Zayna? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, ciekawi mnie co dalej będzie z Rudowłosą! ^^ liczę na dalszą część :D

    OdpowiedzUsuń
  5. 1 i 2 najlepsze, ciężko konkretnie wybrać :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepsza propozycja ;*

    OdpowiedzUsuń