Miłego czytania wam życzę! ^^
*Perspektywa Harry*
Ed tulił mnie
przez kilka dobrych minut. Miło jest wiedzieć, że komuś naprawdę
zależy, ale i tak mam trochę pretensji do chłopaków, że mu
powiedzieli. Nie powinni tego robić. Prosiłem ich, żeby to zostało
między nami.
-Dobra Ed, ja
lecę. Nie będę robił ci problemów!- Powiedziałem wstając z
kanapy.
-Hazz, Ty nigdy nie jesteś dla
mnie problemem a przyjacielem.-W jego oczach pojawiła się iskierka
-Wiem. Dziękuję za to, że
jesteś, ale ja już naprawdę muszę spadać.
-Pamiętaj, że masz, do kogo się
odezwać. Jakby, co to wal śmiało piątek, świątek, pierwsza,
druga w nocy!
-Dzięki, że jesteś- powiedziałem
rzucając uśmiech i zamykając drzwi.
Świetnie, jeszcze
teraz wciągnęli w to Ed’a. Kurde, lubię tego gościa, to mój
przyjaciel, ale nie chce obarczać go swoimi problemami. Wiem, że ma
wystarczająco swoich, jak i każdy. Nie chcę być kolejnym.
Nie chce iść do
domu. Wiem, że tam czekają chłopaki, a jakoś nie mam głowy do
wygłupów, żartów, itd. Rozmowa z Ed’em zrobiła mi jeszcze
większy mętlik w głowie.
Znów mnie nosi. Muszę się przejść.
Postanowiłem pójść do parku. Dzieliło mnie od niego jakieś 15
minut piechotą, więc szybko dotarłem na miejsce. Teraz dopiero
twierdzę, że to nie był dobry pomysł. Usiadłem na ławce, na tej
samej, na której ostatnio pocieszał i opatrywał mnie Niall. Na
około mnie były tłumy par za równo hetero jak i homoseksualnych.
Nie bolała mnie ich obecność, lecz fakt, iż wszyscy byli
szczęśliwi. Ręce zaczęły mi się trząść, na mojej twarzy
momentalnie pojawiły się łzy. W mojej głowie pojawiało się
tylko jedno pytanie. Dlaczego tak nie może być ze mną i Lou.
Przecież było tak pięknie. Kocham go najbardziej na świecie i
wiem ze on kocha mnie. Nie ma bladego pojęcia, czemu jest tak jak
jest, a nie inaczej. Znów postanowiłem sięgnąć po żyletkę.
Otworzyłem portfel, z jednej z trzech kieszonek wyjąłem dowód
osobisty. To właśnie za nim kryło się moje narzędzie zbrodni.
Małe, srebrne, a za razem niepozorne źródło szczęścia. Drżącą
ręką podciągnąłem rękaw i bez wahania naciąłem swój
nadgarstek w czterech miejscach. Zaraz po tym moja ręka pokryła się
krwią. Jedyne, co teraz czułem to ulga. Ból nie sprawiał mi
najmniejszego problemu, a nawet wręcz odwrotnie. Dawał mi
przyjemność. Siedziałem z pochyloną głową nad ręką, aż nie
usłyszałem cichego odchrząknięcie.
-Mhmm… Nie przeszkadzam?-
Wypowiedziała ironicznym tonem rudowłosa dziewczyna, którą
spotkaliśmy na londyńskim spacerku 1D.
-Nie. W czym mogę pomóc?
Kolejny autograf, płyta, dedykacja, piosenka, Co?!- Wykrzyczałem
wymachując rękoma jak opętany chlapiąc swoją krwią na około.
-Nie powinieneś pomagać mi,
lecz sobie. Jestem Emma.
-To już wiem- wtrąciłem-, jeśli
masz zamiar prawić mi kazania to przepraszam, ale nie skorzystam-
na mojej twarzy malował się fałszywy uśmiech.
-A może raczyłbyś pozbyć się,
choć na chwilkę tego sarkazmu i mnie posłuchać, co?!
-Okej, przepraszam- powiedziałem
ze skruchą
-Od razu lepiej. Słuchaj, mieszkam
zaraz po drugiej stronie ulicy. Chodźmy do mnie. Opatrzę cię i
szczerze porozmawiamy, bo tutaj, przy ludziach nie da się normalnie
pogadać.
-Może i nie głupi pomysł.
Idziemy.
W ciągu pięciu minut znaleźliśmy
się pod jej drzwiami. Wpuściła mnie pierwszego i do razu
skierowała do łazienki. Była malutka, ale przytulna jak i całe
mieszkanie.
-Siadaj na toalecie!- Rozkazała. Z
przerażeniem w oczach a za razem i z podejrzliwie zboczonym
uśmiechem wykonałem polecenie.
-Tak jest szefowo!
-Haha, bardzo zabawne- powiedziała
śmiejąc się- ‘szefowo’, hmmm… swoją droga nigdy nikt mnie
tak nie nazwał.
-Czego szukasz?
-Apteczki, a czego mogę szukać
jak mam rannego na sedesie?- Zapytała ironicznie
-No nie wiem, nie znamy się aż
tak dobrze. A tak swoją drogą to mieszkasz tu sama?
Dziewczyna zaczęła dezynfekować razy
i zawijać bandażem
-To jak, dostanę jakąś
odpowiedź?- Na jej twarzy pojawiły się łzy.
-Od sześciu miesięcy i czterech
dni tak- wyszlochała, po czym zrobiła długą przerwę-,mieszkałam
z chłopakiem. Kochaliśmy się, planowaliśmy ślub, trójkę
dzieci i mały domek na przedmieściu. Teraz, teraz go już nie ma.
Miał wypadek samochodowy. Pojechał tylko do sklepu po parę rzeczy
dla mnie. Do końca życia będę się za to winiła. Gdyby nie moje
durne zachcianki on by teraz tutaj był. Po tym, jak mnie rodzice
odrzucili, tylko on mnie naprawdę kochał. To on mi dawał
motywację, że warto wstać rano, żeby spojrzeć swojej miłości
prosto w oczy i powiedzieć durne ‘Kocham Cie’. Teraz zostałam
sama. Nie mam nikogo. Miałam już kilaka nieudanych prób
samobójczych, próbowałam się zaćpać, to jakaś staruszka mnie
znalazła i zadzwoniła na pogotowie, gdzie trafiłam na
toksykologie i mnie odratowali. Potem próbowałam się powiesić,
ale brakło mi odwagi.
-Czy ty…?-Wtrąciłem
-Tak, tnę się od dłuższego
czasu. Wiem, jaki to ból i właśnie, dlatego stwierdziłam, że
cie tak z tym nie zostawię.
-Dlaczego to robisz?
-Odpowiem ci jak Ty obiecasz, że
powiesz mi całą prawdę o swoim problemie. Okej?
-Zgoda.
-Jak już ci wcześniej
wspomniałam, moi rodzice mnie nie akceptują. Nigdy im nie pasowało
to, jaka jestem. Zawsze byłam porównywana do starszej siostry,
Alex. To ona zawszę wyła tą lepszą, ładniejszą. Tą, która
miała świetne stopnie. Zawsze była piękna, szczupła. Choćby
nie wiem, co rodzice zawsze stali za nią. Zawsze mnie do niej
porównywano. Ciągle słyszałam: ‘weź się za siebie’, ‘może
wreszcie będziesz taka jak Alex’. Nie ma do nie o to pretensji,
to nie jej wina. Mam o to żal do rodziców. Mama zawsze ją
faworyzowała, a tata…-wybuchła płaczem
-Ej… Mała, nie płacz.…Jestem
tu- przytuliłem ją. Nawet nie przeszkadzał mi fakt, iż miałem
cały mokry t-shirt od jej łez.
-A on, ten człowiek, podający się
za mojego ‘ojca’ jest alkoholikiem- wyszlochała wtulając się
jeszcze mocniej w moje ramie- sytuacja w domu nie była ciekawa.
Zawsze, gdy przychodził z baru zaczynał straszyć i bić. Pewnej
nocy zobaczyłam go w moim pokoju. Przyszedł do mnie pod
pretekstem, czy może mnie przytulić, lecz nie było to przytulenie
ojca do córki. Najzwyczajniej w świecie się do mnie dobierał.
Właśnie wtedy zamknęłam się w sobie i zaczęłam to robić.
Czekałam tylko aż będę pełnoletnia i cieknę stamtąd. Moje samookaleczenie stało się nałogiem. To było silniejsze ode mnie.
Nie potrafiłam wytrzymać dnia bez żyletek. W wyjściu z tego
problemu pomógł mi właśnie Daniel, mój chłopak. Nie było mi
łatwo. Pomimo faktu, że nic złego się nie działo ja i tak to
robiłam. Z czasem i pomocą chłopaka udało mi się pokonać ten
problem, lecz teraz, gdy jego nie ma, wszystko wróciło.
-Dziewczyna zaczęła jeszcze bardziej płakać- przepraszam-
wyszlochała ostatnim tchem.
Przytuliłem ją. Co więcej mogłem
zrobić? Poczułem się strasznie głupio, że tak na nią
naskoczyłem. Próbowała być dla mnie miła i pomocna, a ja tak
chamsko ją potraktowałem. Faktycznie, dziewczyna łatwo w życiu
nie miała. Ja nigdy nie poznam jej bólu. Nie maiłem aż takich
problemów rodzinnych. Moja mama zawsze była dla mnie wsparciem.
Teraz tak naprawdę mogę powiedzieć, że nie doceniałem togo, co
mam. Ja zawsze miałem się komu wyżalić, iść i wypłakać swoje
problemy z myślą, że zostanę wysłuchany i wsparty.
- Tylko błagam
cię, nie mów nikomu.- jej piękne, lecz zapłakane oczęta patrzyła
na mnie błagalnym wzrokiem- jesteś druga osobą która się o tym
dowiedziała. Jedynie, co do Daniel o wszystkim wiedział, lecz teraz
pozostajesz już tylko ty. Właściwie to sama nie wiem, czemu ci to
mówię. Ty, Ty jesteś gwiazdą, człowiekiem czerwonego dywanu.
Poznaliśmy się parę godzin temu. Może połączył nas wspólny
problem?
- Obiecuję, że nie pisnę ani słówka. Też tak myślę. Tak
naprawdę to z nikim ze słynnego One Direction, nie gadało mi się
tak dobrze jak z tobą.
- Hehe, kto wie, może wielka miłość- na jej twarzy na chwilkę
pojawił się żartobliwy uśmiech.
- No raczej nie
sądzę- wypowiedziałem ze zmartwiona miną.
-A co, może
jesteś gejem a te plotki o Larrym to prawda?- Znów zaczęła się
śmiać, a na mojej twarzy pojawiły się łzy.
-Tak, właśnie to
jest prawda. Ta cała maskarada, z tymi dziewczynami, sztuczne
związki, udawanie ‘tyko przyjaciół’ to durny pomysł naszego
managera! Tak, tnę się, bo nie potrafię sobie poradzić ze swoim
życiem, dlatego też próbowałem z nim skończyć. Ta cała
sztuczność przed mediami mnie dobija. Boli mnie fakt, że nie mogę
na ulicy nawet złapać mojego chłopaka za rękę- zacząłem wyć
jak dziecko. Dopiero teraz sobie uświadomiłem, że jeżeli Emma się
sypnie to już po nas.- Tylko błagam. Nie mów nikomu. Jeżeli ta
sprawa się rozejdzie to oznacza koniec zespołu.
-Przepraszam,
nawet nie myślałam, że to może być prawdą- Złapała mnie za
rękę i ścisnęła- chyba nie masz mnie za idiotkę, żebym wydała
twój sekret. Teraz już znamy swoje największe grzechy- powiedziała
wtulając się w moje ramię.
-Kurcze, już
01:37. Super, znowu będę wysłuchiwał od Louisa, że się włóczę
po nocach.
- Ale nie ma mowy
o żadnym wracaniu po nocach. Doskonale wiesz, jak wygląda Londyn o
tej porze. Śpisz u mnie. Wolisz łóżko, czy kanapę w salonie?-
Zapytała stanowczo.
-Co ty, nie będę
ci robił problemu.
-Mi to nawet na
rękę, nie lubię, gdy jest tak pusto- wtrąciła.
- No skoro już
tak nalegasz, to zostanę- powiedziałem z radością, bo w głębi
duszy liczyłem na to, że mi to zaproponuje. Jakoś nie chce mi się
wracać do domu, tym bardziej, że jest tam El.
-No, wreszcie
mądrze gada. Zaraz przyniosę ci coś do ubrania i świeżą pościel,
a ty w tym czasie porozglądaj się po mieszkaniu.
-Okej.
Poszedłem do salonu. Stwierdziłem, że
obejrzę sobie swoją sypialnię na tę noc. Przytulny, niezbyt duży
o morelowych ścianach pokój sprawiał wrażenie miejsca
przepełnionego pozytywną energią. Przy ścianie stała brązowa,
skórzana kanapa. Ściany oraz meble były przepełnione zdjęciami
rudowłosej z jakimś chłopakiem. Podejrzewam, ze to był Daniel.
Chwyciłem jedna z ramek, w której widniało zdjęcie, na którym
młodzi ludzie się całują. Od razu pomyślałem o Lou. Pewnie
teraz siedzi i się martwi. Postanowiłem sprawdzić telefon.
7 połączeń nieodebranych od Lou, 2
od Niall’a i 12 sms’ów na przemian od wszystkich.
Oho, wyczuwam grubą awanturę.
-Piżamę
zostawiłam ci w łazience, a pościel zaraz ci przebiorę- krzyczała
Emma z drugiego końca mieszkania.
-Okej, Dzięki
Poszedłem się umyć i przebrać. Dość
szybko się ogarnąłem. Dziewczyna jeszcze szykowała mi pokój więc
poszedłem do niej.
-Hazz, co jest? Widzę, że coś się
stało.
-Nic, chłopaki
dobijali się do mnie przez telefon. Czuje, że ja wrócę, to czeka
mnie spora kłótnia.
- Ej, nie przejmuj
się, jakoś damy radę, Musimy- uśmiechnęła się i złapała mnie
za rękę- Chcesz coś? Picie, jedzenie cokolwiek?
-A masz coś mocniejszego?
-Jasne ale
myślisz, że alkohol rozwiąże twoje problemy ?
-Nie, ale
przynajmniej spokojnie zasnę.
Zacząłem dość gwałtownie mieszać
wszystko, co było w barku. Teraz jedyne co mnie może trochę
odprężyć to zachlanie się w trzy dupy.
~~~~~~~~~~~~
No i mamy propozycje nr. 1 ^^ jeśli to ona się wam najbardziej podobała, piszcie w komentarzach pod tym rozdziałem xD
Haahahaahahahah o matko jak to zabrzmiało, xD no nieważne. Życzę miłego czytania dalej ;D
Bardzo mi się podoba ten rozdział. Jest świetny. :)
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej urzekła jedynka ^^
OdpowiedzUsuńGenialne
OdpowiedzUsuńTa propozycja najbardziej mi się podoba. Nie ukrywam, że jestem bardzo ciekawa przebiegu kłótni czekającej Harry'ego. ^^
OdpowiedzUsuńPS Czy mogłabyś częściej "pokazywać" w opowiadaniach Liama i Zayna? :)
Super, ciekawi mnie co dalej będzie z Rudowłosą! ^^ liczę na dalszą część :D
OdpowiedzUsuń1 i 2 najlepsze, ciężko konkretnie wybrać :).
OdpowiedzUsuńNajlepsza propozycja ;*
OdpowiedzUsuń