Obudziłem się i wyciągnąłem telefon z pod poduszki. 11;38. Nadgarstek mnie piekł, ale zignorowałem to. Wstałem i skierowałem się do łazienki. Przemyłem rany, poprawiłem bransoletki i zszedłem na dół robić śniadanie.
Wziąłem talerz i poszedłem budzić Lou. Położyłem naleśniki na biurku i ukucnąłem przy nim. Delikatnie musnąłem jego wargi i mruknąłem:
-Louu.
Mruknął niezadowolony i przęcił się na drugi bok. Ukucnąłem z drugiej strony i znów go pocałowałem. Nie otworzył oczu tylko schował się pod kołdrą. Śpioch. Usiadłem na nim okrakiem .
-Lou wstawaj.
-Hazz nie, jestem śpiący. - Pomyślałem, że mu nie odpuszczę.
-LouLou wstawaj no mam niespodziankę dla Ciebie!-powiedziałem podniecony tymi naleśnikami.
-Kociaku później -mruknął i znów się zakrył kołdrą.
-Nie Lou masz natychmiast wstawać. Chciałbym się poprzytulać zanim chłopcy przyjdą.-zirytowałem się.
-Już wstaję kochanie. -Mruknął i chciał mnie pocałować .
-Nie nie nie ! Teraz śniadanko potem buziaki.-powiedziałem i podałem mu naleśniki. Ugryzł kawałem i z pełną buzią powiedział:
-Pychoota! Przepyszne Hazz. Gdy zjadł domagał się buziaka.
-Pocałuję Cię gdy obiecasz, że pójdziesz sie ubrać leniuchu!
-Obiecuję Harry tylko całuj całuj całuj mnie! Zaśmiałem się i delikatnie musnąłem jego usta. Chciał przedłużyć pocałunek ja też, ale jak się wykąpie będzie więcej więc przerwałem.
-Już BooBear do łazienki widzimy się na dole! -powiedziałem i zszedłem na dół do kuchni.
Nie była duża, ale bardzo lubiłem w niej gotować. W szczególności z moim chłopakiem. Wtedy zawsze było dużo zabawy. Nastawiłem wodę na herbatę w naszych kubkach.
Zalałem i postawiłem na stoliku w salonie.
Rozłożyłem się wygodnie na kanapie i czekałem na mojego rycerza. Po kilkunastu minutach zbiegł ze schodów i rzucił się na mnie. Usiadł mi na kolanach i zaczął składać pocałunki na moich wargach. Uśmiechałem się podczas pocałunku i miałem szczerze ochotę na więcej, ale przeszkodził nam dzwonek do drzwi. Jęknąłem zawiedziony tym.
-LouLou otwórz.
-Już idę kociaku.
-Wchodźcie chłopaki-usłyszałem jak mówi Lou. Chłopcy momentalnie wtargnęli do salonu i zaczęli przekrzykiwać jeden drugiego.
-Zamknijcie się wreszcie! Liam powiedz o co chodzi -poprosiłem go ponieważ jest najcichszy ze wszystkich i najlepiej tłumaczy.
-No więc chcemy iść do Zayna zagrać w koszykówkę więc ubierajcie się szybko wbijamy mu na chatę!-krzyknął. Nie możliwe pierwszy raz Liam jest taki podekscytowany. Poszliśmy z Lou do pokoi i ubraliśmy krótkie spodenki (On czerwone ja czarne) I koszulki Lou jak zwykle w paski a ja białą i bransoletki obowiązkowo. Gdy zeszliśmy Zayn i Liam oglądali tv . A Niall wyjadał nam jedzenie z lodówki.
-My już gotowi idziemy? -powiedział Lou
-Pewnie -powiedzieliśmy razem w 4. Dom Zayna znajdował się na przeciwko mojego i Lou więc daleko nie mieliśmy. Graliśmy w 24. Kilkakrotnie bransoletki osunęły mi się pokazując rany. Starałem się do tego nie dopuszczać, ale to nie takie łatwe. Zauważyłem, że Niall mi się przygląda, ale posyłałem mu uśmiechy i go ignorowałem.
-No to teraz chłopcy do mnie na piwo!-krzyknął Zayn . Wszyscy podążyliśmy za nim i usiedliśmy w salonie. Każdy dostał po piwie i zaczęliśmy rozmawiać o głupotach. Po godzinie byłem zmęczony tym dniem. Widziałem, że nie tylko mi oczy się kleją. Poszedłem do kuchni zrobić kanapki i gdy wróciłem Zayn Liam i Louis spali. Niall przykrywał ich kocami i powiedział:
-My położymy się na górze ok?
-Ok . Chcesz kanapki? Zdziwiłem się, że od dokładnie 6 prawie nic nie jem i nie jestem głodny, no ale cóż. Gdy siedziałem na łóżku Zayna do pokoju wparował mi Blondyn
-Hazz wiesz, że musimy pogadać?-spytał a jego spojrzenie było surowe. Czyżby zobaczył rany?! Jak to możliwe ?! Co ja mu powiem? Jak mu to wytłumaczę
-Wiesz Niall jak masz problemy z jakąś laską to siadaj pomogę Ci-udawałem, że nie wiem o co mu chodzi
.-Myślisz, że gdybym chciał gadać o dziewczynach to dosypałbym reszcie proszki nasenne?-jego ton głosu wskazywał, że był zirytowany
-To o czym chcesz rozmawiać?-westchnąłem i poklepałem miejsce na łóżku koło mnie.
-O Tobie Hazz.. O Tobie-z westchnięciem usiadł na łóżko.
-Wiesz.. nie wiem o co chodzi, nie jestem chory czy coś.. znaczy tak mi się zdaję-powiedziałem i popatrzyłem na sufit
-Możesz nie udawać debila?! Przecież wiesz, że chce porozmawiać o ranach na nadgarstkach!-podniósł głos.
-Och Niall.. Niall.. przez to piwo masz zwidy..-westchnąłem. Szczerze nie chciałem tego tematu zaczynać.
-Skoro mam zwidy to pokaż nadgarstki. Chciałbym się upewnić. Pokazałem mu prawy bez ran i blizn.
-Widzisz nie masz się czym martwić-powiedziałem i się uśmiechnąłem
-Pokazuj drugi.
-Po co? Przecież skoro na tym nie mam ran to na tamtym też ..-mruknąłem cicho.
-Pokaż Harry chcę się tylko upewnić..
-Niall. Zaufaj mi nie jestem małym dzieckiem-spojrzałem na niego z politowaniem.
-Co Ci tak zależy by mi ich nie pokazać? Byłem dziś rozdrażniony nie wiem. Ta rozmowa mnie rozdrażniła.
-Proszę! Masz i się ciesz!-krzyknąłem i pokazałem mu 2 strupy na lewym nadgarstku.
-Hazz..-zaczął ale westchnął
-Nie chce prawienia kazań Niall-powiedziałem szybko. Nie lubiłem jak ktoś prawił mi kazania. Za dużo piję, imprezuję i tak dalej.
-Nie miałem zamiaru ich prawić. Po prostu chce szczerze z Tobą o tym porozmawiać Ok?
-A po co? Przecież 1 głupia rozmowa nic nie zmieni.
-Chcesz się przekonać, że się mylisz?-spytał
-No ok . Zaczynaj -powiedziałem i usiadłem wygodniej na łóżku nakrywając nas kołdrą.
-Wiesz Harry często nasze życie się komplikuje.. Nie zawsze jest takie jakie chcemy..
~~~~~
Mam nadzieję, że rozdział nie nudny! Może pomyslicie, że akcja toczy się za szybko, ale mi się tak nie wydaję. Wolę tak pisać. Proszę o komentarze ! <3
Mi się podoba, nie jest nudny.
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz.
Wcale nie jest nudny :D Uwielbiam tego bloga :D
OdpowiedzUsuń