niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 1+Prolog?

Przepraszam ze dopiero teraz. Nie mogłam wcześniej pilnowałam Twittera. x

Miesiąc temu byłem szczęśliwym nastolatkiem. O wiele szczęśliwszym niż teraz. Może i mam kochających przyjaciół, rodzinę i chłopaka, który w każdej możliwej chwili okazuje mi jak bardzo mnie kocha, ale to mi nie starcza by czuć się w pełni szczęśliwy. Ona sprawia, że nie umiem cieszyć się życiem. Wiem ona też tego nie chce, ale w końcu muszę na kogoś zwalić winę.. Do teraz to cholernie bolące wspomnienie siedzi w mojej głowie. To ono doprowadziło mnie do nieprzemyślanych i nieodpowiedzialnych czynów. O jakie wspomnienie mi chodzi? Paul poprosił mnie o rozmowę w 4 oczy więc pojechałem do niego. Zapukałem do gabinetu i wszedłem. -Cześć ..-powiedziałem i wszedłem 
-Witaj Harry siadaj.-powiedział i spojrzał na mnie. Widziałem, że nie wie od czego zacząć.
 -Ja wiem, że kochacie się z Lou, ale.. .
 - Jakie ale ?! Chyba nie zamierzasz powiedzieć byśmy przestali się kochać?!-podniosłem głos i wstałem z fotela .
-Nie podnoś głosu i siadaj ! -krzyknął. Posłusznie wykonałem jego polecenie. 
-Masz mnie słuchać i nie przerywać . Zrozumiano?! -podniósł głos czasem było mu się trudno sprzeciwić 
 -Ok-szepnąłem i patrzyłem na niego smutnym wzrokiem. 
-Za niecały miesiąc jest gala Grammy.. Będzie tam Taylor Swift . Między wami ma tam zaiskrzyć. Nie chce w gazetach czytać o Larrym! Zresztą zaraz poznasz Taylor już powinna tu być-powiedział i spojrzał na swój zegarek na nadgarstku
.-Nie ! Nie możesz tego zrobić! Nie możesz kazać spotykać mi się z kimś kogo nie kocham!-krzyczałem nie potrafiłem się uspokoić. 
-Zrozum, że nie masz nic tu do gadania. Jesteś gówniarzem! -krzyknął i podniósł się, lecz nie było dane mu skończyć gdyż weszła ONA. Siedziałem z miną obrażonego dziecka z rękoma skrzyżowanymi na piersi.-Cześć jestem Taylor-powiedziała i podała mi ręke. Nie uścisnąłem jej . Spojrzałem na nia kpiącym wzrokiem i mruknąłem:
-Harry. Podniosłem się i wyszedłem trzaskając drzwiami. Zarzuciłem na głowe kaptur i założyłem okulary. Skierowałem się do pierwszego lepszego kiosku. Wiedziałem czego chce: żyletki. Kupiłem paczuszkę w której było ich 5 i skierowałem się do domu. Wszedłem rozebrałem się i zastałem Louisa w kuchni. Powiedziałem ciche:-Hej jestem zmęczony idę spać pogadamy później i skierowałem się do pokoju. Wiem nie powinienem jej używać, ale nie umiałem już inaczej. Wyciągnąłem nadgarstek przed siebie i pociągnąłem. Cięcia były średniej głębokości. 
(Kresek było tylko 2) Spojrzałem na skapującą krew,po nadgarstku. Chciałem więcej, ale nie mogłem co by było gdyby Lou zobaczył? Nie mogę do tego dopuścić. Wytarłem krew i założyłem bransoletki na prawym nadgarstku.  później po prostu zmęczony pogmatwanym dniem położyłem się i zasnąłem myśląc co jutro ciekawego mi się przydarzy.
~~~~~~~
PROSZĘ O KOMENTARZE <3

4 komentarze:

  1. Błagam, powiększ czcionkę !
    Moje oczy będą Ci bardzo wdzięczne :)
    Zaczyna się b. dramatycznie, ale zaciekawiłaś mnie. Idę czytać dalej ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie by było, gdyby czcionka była większa i gdybyś unikała powtórzeń, których zdarza się dużo. Notka mogłaby być też dłuższa, ale jest ok :) Powodzenia i zabieram się za dalsze rozdziały. :****

    OdpowiedzUsuń
  3. LOU I HARRY TO NIE GEJE

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się bardzo ciekawie :D Będę czytać :D

    OdpowiedzUsuń