czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 19


PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM!!!!
Wiem, że rozdział powinien pojawić się miesiąc temu. To moja wina. Dominika napisała rozdział, wysłała mi smsem i miałem go opublikować. odłożyłem to na następny dzień, w którym niestety zepsuł mi się telefon. nie miałem nawet jak się skontaktować i dopiero teraz jak Domi wróciła to możemy go wstawić.
JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM za to i za wszystkie błędy których nie nie poprawiłem sprawdzając.
Miłej lektury :3
_______________________________________________________________________________


*Perspektywa Harrego*
Leżę samotnie, w cholernie niewygodnym szpitalnym łóżku i rozmyślam nad wieloma sprawami. Ostatnio wszystko się strasznie pokomplikowało, nie potrafię już sobie z tym poradzić, nie potrafię tego ogarnąć. Za dużo tego wszystkiego. Lou z chłopakami zmieniają się bym nie siedział tu sam,chcą dotrzymać mi towarzystwa i umilić pobyt w tym okropnym miejscu, lecz dostrzegam to jak są tą sytuacją zmęczeni. Kazałem im iść do domu,  wyspać się a potem dopiero przyjść, jeśli w ogóle będą mieli na to ochotę. To cholernie miłe, że są tutaj, przychodzą i się troszczą o mnie, lecz gdy potrzebowałem ich pomocy nie otrzymałem jej. Tak były oczywiście wyjątki,mam tu na myśli głodomora, ale  nadal mam wrażenie, że mimo wszystko, nic ich nie obchodzę. Niby zapewniają, że jest inaczej i mówią ,że się martwią.
Mam cholerną ochotę zrobić coś sobie, lecz nie mogę. Wiem, że teraz na każdym kroku będę przez nich kontrolowany, założę bransoletki będzie to podejrzane. Będą mi się przyglądać, sprawdzać uda, nadgarstki czy miejsca w których mógłbym się pociąć. Będą mi się przyglądać czy wyjątkowo dużo jem, martwiąc się bym przypadkiem nie wpadł w anoreksje. Skończenie z cięciem będzie ciężkie szczególnie dla osoby uzależnionej. Naprawdę nie jest łatwo z dnia na dzień przestać to robić, pozbyć się żyletek, by nie kusiły i nigdy więcej po nią nie sięgnąć.
Oczy zaczęły mi się kleić, jestem cholernie zmęczony. Poprawiłem sobie poduszkę, wygodnie się ułożyłem z zamiarem zaśnięcia, gdy usłyszałem skrzypienie drzwi. Momentalnie otworzyłem oczy i zobaczyłem ją... Emmę stojącą w drzwiach z niepewnością w oczach i wahaniem.

*Perspektywa Emma*

Tak jak ustaliliśmy z Niallem rano pojechaliśmy do szpitala. Przez całą drogę byłam bardzo zestresowana i do końca nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Od czego powinnam zacząć. Razem z blondynem uzgodniliśmy, że pójdę do niego sama a on poczeka na mnie w aucie. Bedę mogła spokojnie porozmawiać z nim o tym wszystkim co się wydarzyło. Szłam szpitalnym korytarzem mijając sale, aż stanęłam przed właściwą. Wzięłam głęboki wdech i niepewnie weszłam.

- Hazz, mogę wejść? - zapytałam po cichu
- Jak musisz - odpowiedział obojętnym tonem i usiadł na łóżku, poprawiając loki.
- Ja.. naprawdę przepraszam, to wszystko nie miało być tak. - powiedziałam i spuściłam głowę. Było mi wstyd, że dałam się w to wplątać
-No tak nie udał wam się wasz genialny plan, przykre. - syknął. - Jeśli to wszystko to tam są drzwi. -powiedział i pokazał w ich stronę. Potraktował mnie chamsko, fakt faktem, ale na jego miejscu postąpiłabym identycznie, więc nie mam mu tego za złe.
-Harry, ja nie chciałam brać w tym udziału, chciałam ją powstrzymać, by nie zrobiła tego zdjęcia. Ja nawet próbowałam ją wtedy powstrzymać , naprawdę widzę jak z Lou się kochacie i jak wam obojgu zależy, i nie potrafiłabym tego zepsuć. Nawet nie chciałabym psuć tak pięknej miłości.Pewnie mi nie uwierzysz i nie mam Ci tego za złe, ale chciałam byś znał prawdę. Naprawdę przykro mi, że wasz związek i Twoje zdrowie ucierpiało na tym, ale to nie był mój pomysł, ja nie chciałam się w to mieszać i bardzo Cię za to przepraszam. Wiem, że te słowa nie wiele dla Ciebie znaczą, i że mnie pewnie za to nienawidzisz , ale musiałam  powiedzieć Ci prawdę, zasługujesz na to - powiedziałam i starłam łzy, które skapywały po moich policzkach.

*Perspektywa Harry*

W moich oczach również widniały łzy. Naprawdę to co się stało, miało na mnie ogromny wpływ. To wszystko jest tak pokręcone. W mojej głowie jest taki mętlik, problemy otaczają mnie z każdej strony, mniejsze i większe. Z jednymi łatwiej było sobie porazić, lecz z innymi trudniej. Pomyślałem o Louim, o osobie, którą naprawdę kocham, bezgranicznie, jak nikogo innego i łzy same popłynęły po moim policzku .
- Po prostu wyjdź. - wyszeptałem i odwróciłem się plecami do drzwi. Lekkie zatrzaśnięcie drzwi. I znów jestem sam, znów leżę w pustej brzydkiej sali rozmyślając nad tym wszystkim. Po raz kolejny zamierzałem pójść spać i odpocząć od tego wszystkiego lecz usłyszałem ponowne skrzypnięcie drzwi, ktoś wszedł nawet nie odwracając się i sądząc, że to ponownie ona powiedziałem oschle.
- Jeśli znowu to Ty próbujesz mnie przeprosić, to odpuść sobie i po prostu wyjdź. Nie mam ochoty na rozmowy z Tobą.- jedyne na co miałem ochotę to na wypłakanie się i wyspanie.
- To ja -usłyszałem cichy głos Louisa
- Przepraszam, myślałem, że to..-miałem dokończyć, lecz wciął mi się w słowo, wiedząc, że nienawidzę gdy to robi, mówiąc:
- Emma, wiem minęliśmy się, ale jakoś nie miałem ochoty na rozmowy z nią. Jak się czujesz?-powiedział i złożył delikatny pocałunek na moich wargach.
- Wiesz, w porównaniu do wczoraj, to o wiele lepiej, tak naprawdę to chciałbym do domu, tęsknię za spaniem z Tobą w wygodnym miękkim łóżku, całowaniu Cię na dobranoc, no i nie da się pominąć tych wariatów, z nimi zawsze weselej, mimo, że spędzacie ze mną tu sporo czasu,  to nie to samo jak w domu. Nie mogę doczekać się, kiedy wrócę i  wszyscy razem napijemy się piwa.
-Nono na piwo to Ty poczekasz długo jeszcze,teraz to tak łatwo nie będzie Hazz, nic nie jest takie samo, Twój pobyt tu, no powiedzmy szczerze ciężko znoszę, wszyscy znosimy go ciężko, każdy na swój sposób się obwinia. Wiesz jakie mam cholerne wyrzuty sumienia? Poza tym też tęsknie za tymi wspólnymi nocami, za Twoim śmiechem czy bawieniem się w nocy Twoimi lokami i gadaniem o głupotach. - westchnął i spuścił głowę, a ja złapałem go za rękę. Spojrzał mi w oczy i delikatnie się uśmiechnął. Doskonale wiedziałem jak mu ciężko i jak się martwi.
- Nie powinieneś ich mieć - powiedziałem
- Ale mam, widzisz gdybym wcześniej zaobserwował to co się z Tobą dzieje - załąmał mu się głos - nie trafił byś tu, niemiałbyś wielu wcześniejszych ran i nie było by tak źle. Nie potrafię zrozumieć, że byłem tak ślepy, przecież to tak łatwo zauważyć, nie oszukujmy się Curly, kłamać to Ty nie umiesz, a ja znając Cię na wylot wiedziałem, że coś się dzieje, ale nie zareagowałem i naprawdę przepraszam Cię, tak cholernie mocno przepraszam Cię Hazz.-powiedział i spuścił głowę
- Lou, nie masz za co mnie przepraszać, ja nie chciałem by kto kolwiek wiedział i widział co się ze mną dzieje, a nawet jeśli była osoba która by wiedziała to nie była w stanie mi pomóc. Lou to nie jest łatwe z tym skończyć, tak teraz po tym wszystkim co się wydarzyło wrócić do domu i nie sięgnąć po żyletkę. To wszystko jest bardziej skomplikowane niż się wydaje - powiedziałem i westchnąłem wiedząc, że będzie ciężko. Bardzo ciężko
- Nikt nie powiedział, że będzie to łatwe Haroldzie - skrzywiłem się na swoje imię w pełnej formie. Nigdy nie lubiłem go i Lou wiedział o tym doskonale. - To będzie na pewno cholernie trudne. Ale masz nas, pamiętaj o tym. Mimo wszystko masz nas, zawsze możesz przyjść porozmawiać z nami wiesz, że Ci pomożemy, nawet jeśli nie chcesz mnie martwić to idź do Liama, wiesz, że jest rozsądnym chłopakiem, wysłucha Cię, pomarudzi ale pomoże... nie Hazz? Nie unikaj naszej pomocy. Chcę byś z tego wyszedł i Ci pomogę za wszelką ceną. Tylko Ty też musisz chcieć tego. - powiedział i pogłaskał mnie po lokach patrząc na mnie smutnym wzrokiem
- Och Lou, wiedz, że ja chce z tego wyjść, próbowałem wiele razy, ale mówiłem, to trudne. Dla Ciebie... Zrobię to dla Ciebie i na pewno mi się to uda - moją wypowiedź przerwało z hukiem otworzenie drzwi przez Zayna i chłopaków. Oni to potrafią zepsuć każdą sytuację kiedy chciałem pobyć z nim sam na sam, szczerze porozmawiać i wszystko wyjaśnić.
- Sieeemano Hazz, cieszysz się, że nas widzisz?-zapytał Zayn z wielkim uśmiechem na twarzy
- Strasznie-mruknąłem cicho i posłałem im blady uśmiech
- Och tak tęskniłem Curly, wiesz jak to jest spać samemu w łóżku bez Ciebie i nie czuć Twojej obecności czy  nie widzieć Cię chodzącego nago? Przecież to istna katastrofa-powiedział rzucając się w moją stronę z udawanym płaczem, zaczynając całować moje policzki na przemian.
- Fuu! Zayn przestań mnie ślinić-krzyknąłem i starałem się go odeprzeć.
- No już już Zayn przestań, straszysz młodego - wtrącił Payn, a Niall po prostu zaśmiał się i usiadł mi na łóżku, rozpychając się i szukając jak to określił `wygodnego miejsca, z dobrym widokiem na wszystkich`. 
- Nono Hazz co u Ciebie? Jak się czujesz?-spytał Liam, jedyny kulturalny, który nie rzucił mi się na łóżko a zamiast tego wziął krzesło i ustawił je koło Lou.
- No powiem wam, że znacznie lepiej. No może strasznie te łóżka nie wygodne i jedzenie no nie takie jak to w domu ale poza tym to nie mogę narzekać, jest całkiem okej.
- No nie dziwie Ci się Hazz, ja to bym tego za żadne skarby nie zjadł. Nie wiadomo, czy tym nie można się zatruć - powiedział i wyjął  z mojej szafeczki jabłko.
- Tak tak Niall, oczywiście, że możesz jabłko, nie musisz się pytać. - powiedziałem i wybuchnąłem śmiechem.- Smacznego głodomorze, pewnie po waszej wizycie nic mi w szafce nie zostanie - powiedziałem.
- Już tak nie narzekaj, głodny byłem - powiedział z morderczą miną i wgryzł się w jabłko mlaskając, co wprowadzało Liama w stan złości.
- Zachowuj się, ile razy mówiłem Ci, że się nie mlaska? - powiedział i dodał sam do siebie - Tych dzikusów to nigdy się kultury nie nauczy.
- Już tak nie narzekaj Payne, zawsze mogło być gorzej - powiedziałem i zaśmiałem się.

Chłopcy siedzieli u mnie jeszcze dwie godziny, śmiejąc się i wygłupiając póki nie przyszła pielęgniarka mówiąc, że zachowujemy się za głośno i by przyszli mnie odwiedzić, jak się wyciszą. Pożegnałem się z chłopakami przytuleniem, jedynie z Louisem zostałem chwilkę sam w sali, żegnając się namiętnym całusem.
- Pomogę Ci kochanie z tego wyjść. Obiecuję - szepnął Lou i dodał:- Do jutra. 
- Cześć - szepnąłem i popatrzyłem jak drzwi się za nim zamykają. Znów zostałem sam, z natłokiem myśli w głowie, nie mogąc sobie z nimi poradzić. Gdy jestem z nimi i widzę ich uśmiechnięte buzie, to zapominam o swoich problemach, cieszę się chwilą, lecz gdy zostaje sam, to wszystkie myśli, problemy, troski wracają z podwójną mocą, powodując zamieszanie i  mętlik w mojej głowie. Zacząłem rozmyślać o czasach kiedy było wszystko dobrze, kiedy nie ciąłem się, bo nie czułem takiej potrzeby, kiedy nie płakałem, bo potrafiłem we wszystkim ujrzeć jakiś pozytyw. Jestem wrażliwy, mimo że tego nie pokazuje, więc każdą uwagę na temat mojego wyglądu, czy każde wytknięcie mojej wady jest dla mnie bolesne. Nigdy nie pokazuję tego osobie, która mi to mówi, lecz później przeżywam to na swój sposób. Ma to swoje zalety, chociażby takie że próbuję się doskonalić. Tak jak było na przykład z wyglądem mojej sylwetki. Słyszałem opinie, że więcej tam tłuszczu niż mięśni, więc zacząłem ostro trenować, i mogę szczerze przyznać, że z efektu jestem zadowolony.
 Zacząłem sobie przypominać początki miłości mojej i Louisa. Nasz pierwszy pocałunek, w moim pokoju, na moim łóżku, gdy przytuleni do siebie próbowaliśmy usnąć po męczącym dniu. To jak każdego dnia zaczynaliśmy dzień całusem i kończyliśmy go będąc do siebie przytuleni. Każde jego spojrzenie, uśmiech w moją stronę, sprawiały na początku, że czerwieniłem się. Gdy powiedział mi kiedyś jakiś komplement to wyglądałem jak burak. To wszystko potrafi sprawić, że na twarzy pojawia się uśmiech. Przypominałem sobie wszystkie chwile, warte zapamiętania. Mamy tyle wspólnych zdjęć i każde ma własną historię. Od razu pomyślałem o zdjęciu z naszego spaceru nad jeziorem. Zrobiliśmy je siedząc, rozmawiając o wszystkim i dzieląc się ze sobą sekretami.
Do dziś pamiętam jak siedzieliśmy tuż przy brzegu na górce o 24 z butelką alkoholu w ręku. Pamiętam dokładnie wszystkie historie które mi powiedział, to jak się uśmiechał i gestykulował opowiadając o tym co go wkurzało. Pamiętam jego śmiech jak patrzył na mnie, jak obiecał mi, że  zabierze mnie w tajemnicze miejsce. Pamiętam jego zdecydowany głos, gdy to wypowiadał, który dał mi gwarancję, że spełni swoje słowa. Obydwoje skończyliśmy tak, że do domu szliśmy chwiejnym krokiem, głośno się śmiejąc, bo przecież nie skończyliśmy na jednym piwie. Wszystkie te wspomnienia są rajem dla mnie i powodują, że się uśmiecham. 
Ziewnąłem będąc już tak zmęczonym, że oczy same mi się zamykają, przytulając się na boku i zasypiając.
*Perspektywa Niall*
Razem z chłopakami gdy pielęgniarka nas wygoniła pojechaliśmy do domu. Tam odrazu każdy zaczął zajmować się swoimi sprawami. Liam poszedł do pokoju, mogę założyć się, że pisze z fankami. Zayn usiadł przed telewizorem, jedynie Louis siedzi bezczynnie w kuchni ziewając.
- Połóż się, należy Ci się odpoczynek-powiedziałem I poklepałem go po plecach
- Tak wiem, jestem tak zmęczony, że padam-powiedział i ziewnął znów.
- Dlatego połóż się, a rano ja pojadę do niego, przyjedziesz jak się wyśpisz,  innej opcji nie ma dlatego nie sprzeczaj się Tomlinson, musisz spać. - powiedziałem
- Dziękuje Niall - powiedział i poszedł na górę. W międzyczasie poszedłem do łazienki wziąć prysznic i przebrać się, gdyż wcale nie zamierzałem spędzić tej nocy w domu